wtorek, 26 lutego 2013

Lepiej późno niż później...

albo wcale...

Odwiedziłam dzisiaj nasze gniazdko. Bywam tam prawie codziennie jeżeli akurat nie zamawiam, kupuje, oglądam z racji tego że pracuję do godziny 15. Przyszłam w porę na dostawę drzwi, ale nie o drzwiach ten post będzie traktował. Wchodzę do łazienki a tam co? Wanna już stoi! Myślę super! Są postępy idzie do przodu.

Po wstępnym zachwycie przyszła jednak chwila sceptyzmu. Coś mi tu nie gra... chwytam za miarkę która od miesięcy w zestawie z dalmierzem laserowym towarzyszy dziesiątkom bardziej kobiecych rzeczy stanowiących zawartość mojej torebki. Mierzę w każdą stronę i nie pasuje! Bateria miała być na środku wanny a nie jest. Ściana ma 185cm, wanna 170cm może zatem jest na środku ściany? Też nie! okazało się że jest na środku wanny ale zakładając że wanna jest przysunięta do ściany za głową a nie do ściany w nogach jak jest faktycznie. Niby jest to tylko 15cm ale razi w oczy i będzie przeszkadzała podczas kąpieli, bo będziemy w nią walić ręką. Szybka decyzja - trzeba przesunąć. Szkoda bo trochę roboty na marne - rury już zatynkowane i trzeba będzie kuć. Gdybym przyszła godzinę później to wanna byłaby już osadzona na amen i trzeba by było wyrywać.

Robimy więc krok w tył z postępami ale lepiej teraz niż po ułożeniu płytek lub po pierwszej kąpieli. Potencjalny problem uniknięty! Byle tak dalej. Przy okazji moje spostrzegawcze oko zauważyło również pewien brak. Brak kontenera! Pożegnaliśmy już kolegę "Buli 3" a na naszej wąskiej uliczce przybyło 1,5 miejsca parkingowego. Tym optymistycznym akcentem kończę wpis na dziś i wracam do wybierania listew.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz